14.08.2014

mama


Siedzę i zajadam ten cholerny stres orzeszkami ziemnymi. Urośnie mi dupa i brzuch. Pieprzyć to! Dziecina śpi, za chwilę wstanie i będziemy musiały się sobą zająć do 20 aż czyli przez całe 3 godziny. To nie takie łatwe bo pada więc odpada spacer, w domu syf..tzn nieporządek raczej a ja nie mam kompletnie siły. Chłop mi mój nie pomoże – nie ma co liczyć. Myślę cały dzień o mamie. No i o tym jak ustrzec się błędów które ona popełniła wychowując naszą czwórkę. Cały dzień chodzę z gulą. Bliska płaczu i wkurwienia jednocześnie. O! Nie podkreśliło mi na czerwono ‘wkurwienia’. Myślenie o tym jak się ustrzec tych błędów powoduje że bardziej mnie zajmuje to myślenie niż wychowywanie dziecka. Zawieszam się co chwilę a gdy się ocknę, wielkie błękitno szare oczy patrzą na mnie jakby wiedziały o czym myślę. Kocham moje dziecko. Jest cudownym promykiem pozytywnej energii, jest całym moim światem i chcę ją tulić do końca świata.
Kiedyś ktoś powiedział: idź do psychologa to powie Ci że wszystkiemu z czym do niego przychodzisz winna jest Twoja matka. No i jak tu nie zastanawiać się żeby do tego nie dopuścić..żeby moje dziecko nie miało takich problemów.
Jestem wkurzona na moją mamę. Całe życie. Nigdy jej tego nie okazałam. Zawsze korna i posłuszna. Nigdy jej tego nie powiem, nie chcę jej złamać serca. Reszta naszej czwórki ma do niej delikatnie mówiąc ambiwalentny stosunek. Uwielbiam to określenie! Tak samo jak : dualizm korpuskularno falowy, ale to pierwsze można częściej używać. Może nie jest to dokładnie to co chciałam powiedzieć o tym stosunku do mamy, ale po prostu mają postawę roszczeniową i wiecznie wyrzucającą jej pomyłki z lat bardzo ubiegłych. Nie chcę jej jeszcze dokładać.
Moja mama mnie nie zna. Zawsze jak komuś o mnie mówi, zastanawiam się czy wymyśliła to wzorując się może na moim dzieciństwie bazując na jakiś urywkach, pojedynczych sytuacjach, czy może podpatrzyła w telenowelach. Według niej mam chyba przegrane życie, i miałam na starcie bo zawsze była ze mnie taka ‘ofiara’. No w porównaniu do reszty rodzeństwa to może rzeczywiście tak to wygląda. Ale ja się nie czuję ofiarą, czuję że jestem silną kobietą którą ktoś zamknął w pancerz z wrażliwości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz