2.09.2014

wyjście z mroku

Grzebię się jak ropucha w błocie. Powoli z mozołem próbuję wyjść z kolejnego dołka.
Na szczęście dziecko funduje mi naturalne antydepresanty codziennie w przerażającej dawce. Przedwczoraj wyszły jej dwa ząbki więc teraz uśmiech już nie jest taki 'gładki' ale jest tak przy tym słodka że chciałoby się ją zjeść. Na nieszczęście, najprawdopodobniej zerwałam mięśnie przykręgosłupowe podnosząc małą z leżaczkiem. A rano jeszcze mi świtało żeby poćwiczyć asany to może lepszy będzie dzień. Pewnie gdybym się rozgrzała to nie byłoby takich zniszczeń. A tak leżę i korzystam z cennego czasu drzemki maleństwa. Jak tu sobie zorganizować dzisiejszy dzień skoro nawet podniesienie kubka z herbatą stwarza problem? Chętnie bym się spotkała ze znanym mi ortopedą ale przyjmuje tylko w poniedziałki....szlag.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz