10.10.2014

ryba tak jak ja - psuje się od głowy

Zimno mi, nie mam skarpetek bo gdzieś mi się porozbiegały. Nie zrobiłam prania..sic! A i tak nie ma gdzie powiesić bo suszą się rzeczy Maleństwa i robocze chłopa mego. Zimno, mimo że herbata gorąca. Łzy kapią na znoszone..styrane życiem jeansy które chłop mi chce wyrzucić a ja czekam aż to zrobi bo ich nigdy nie lubiłam. Jest śliczna pogoda, pora roku - moja ulubiona. Cudowna złota jesień a ja mam samopoczucie wisielca. Mam tyle rzeczy do zrobienia a jestem wyczerpana...wstałam już zmęczona, padam na twarz...ale tak psychicznie bo fizycznie to czuję że mogłabym jeszcze trochę pociągnąć. Wkurzam się na siebie że jestem taka nieproduktywna a przecież życie mija, trzeba cieszyć się chwilą a nie rozpaczać. Wziąć za przykład Anię P i powiedzieć sobie że teraz każda chwila jest cenna. Ale za cholerę mi się ta sztuka nie udaje. Wiem co zrobię, umyję sobie włosy, ubiorę jakieś lepsze spodnie, może nawet oko pomaluję i pójdę z maleństwem przed dom...zobaczyć te same kąty jak co dzień bo nigdzie indziej mnie nie poniesie. Nie mam tu nikogo z kim mogłabym pogadać, nie mamy tu znajomych, jest sklep w którym właściwie nic nie ma ale są za to wścibskie baby. Pat. Chcę się wyprowadzić. Chcę poczuć że żyję. Bo na razie to już się zaczynam psuć, jak ryba - od głowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz